Hamburg, dnia 17 sierpień 1998 r.
      Kochana Marysiu,

   już się z małym poślizgiem melduję po wspaniałych wakacjach. Dotarliśmy do Hamburga wczoraj koło 15:00. Spędziliśmy jeszcze sobotę i niedzielę na wsi na Ługach. Trzeba nam tego było, by troszkę jeszcze w ogrodzie popracować. 
   O masę wrażeń przywieźliśmy z tych naszych wakacji, i wszystko to jeszcze czeka na spokojne przetrawienie. W głowie kłębią się tysiące myśli i wspomnień i te trzeba jakoś powoli uporządkować.

   Byłem już na Twej stronie i poczytałem sobie w spokoju najświeższe nowinki. Bardzo się nam Kraków podobał, tyle się w nim na korzyść zmieniło i tyle ciekawych rzeczy zobaczyliśmy i przeżyliśmy. Cieszę, że się nam udało do Was wpaść i że poznaliście Ulkę a ona Was. Następnego dnia byliśmy jeszcze w trzech muzeach: Czartoryskich, Narodowym i Wyspiańskiego. 
   Myślę, że i dla chłopców był to bardzo pouczający i przyjemny wyjazd do Polski. Poznali wreszcie prawie całą naszą rodzinę i pewnie już im zostanie na całe życie. Cóż z tym poczną to już całkiem inna para kaloszy, ale tę szansę mie
li i z niej skorzystali. Paweł zresztą wybierze się chyba na jesieni ze swą drużyną piłki ręcznej na zawody do Krakowa i może się znowu z nim zobaczycie...
   Więcej wrażeń poślę Ci z domku, teraz muszę znowu coś firmy klepać.

pa pa Witi


Hamburg, 18.08.1998 r.
 
      Marysiu,

... Wiesz, że po głowie plącze mi się tyle spraw, o których by chciało się pogadać w spokoju, a tu tak mało czasu na to wszystko było. Cieszę się z naszego wypadu do Jasia do Ochotnicy, bo tam właśnie mogliśmy przy stole, już bez pośpiechu i zamętu, pogaworzyć sobie o przeszłych i nowych czasach. Mają tam bardzo ładnie, ale o tym napiszę później.
   Mama dostała wiadomość od Henryka Kuli (męża Wandzi z Rzeszowa), że i on zdobył już egzemplarze "Nowin Rzeszowskich". Czeka jeszcze tylko na wyjście "Kuriera Blażowskiego", i wtedy to nam podeśle.

.....
 Hamburg, dn. 19.08.1998 r.

   Witaj Marysiu,

   dzisiaj się znowu jak za dawnych czasów (przedurlopowych) wyrwałem wcześniej do pracy. Siedzę tu już od 7:50 z moimi kolegami z Polski i troszkę im tam opowiadam nowinek z wakacji. Oprócz wielu wspaniałych wspomnień pozostały też obrazki, które psują ten radosny nastrój. A mianowicie to przeżycia na tzw. Polskich Drogach. To był istny horror i jestem szczęśliwy, że cali i zdrowi powróciliśmy do domu. Tyle wypadków drogowych co tego lata to jeszcze nie przeżyłem i nikomu tego nie życzę. Możesz być najrozważniejszym kierowcą i jechać bardzo ostrożnie i z rozmysłem, ale gdy natrafisz na wariata, a tych jest niestety pełno na drogach, twe szanse SĄ prawie zerowe. A ponadto stan nawierzchni dróg, nawet na tych bardzo ważnych trasach, jest katastrofalny i na pewno jest przyczyną wielu wypadków. Ale to tylko tak na marginesie naszych wrażeń z Polski.
     ... I jakoś mi żal tych chwil minionych, że już SĄ za nami i tak krótko trwały. Żal mi tez nispełnionych rozmów i pogaduszek, chwil wspólnego ze sobą bycia, ale bez pośpiechu i tych chwil zadumy nad śladami naszych przodków. Gdzieś tam w głębi tak ciągnie i boli ...
... Czas powoli zabrać się za spisywanie wrażeń, by zostały jakieś namacalne ślady naszego Zjazdu.