już się z małym poślizgiem
melduję po wspaniałych wakacjach. Dotarliśmy do Hamburga wczoraj koło 15:00.
Spędziliśmy jeszcze sobotę i niedzielę na wsi na Ługach. Trzeba nam tego
było, by troszkę jeszcze w ogrodzie popracować.
O masę wrażeń przywieźliśmy z tych naszych wakacji, i wszystko
to jeszcze czeka na spokojne przetrawienie. W głowie kłębią się tysiące
myśli i wspomnień i te trzeba jakoś powoli uporządkować.
Byłem już na Twej stronie
i poczytałem sobie w spokoju najświeższe nowinki. Bardzo się nam Kraków
podobał, tyle się w nim na korzyść zmieniło i tyle ciekawych rzeczy zobaczyliśmy
i przeżyliśmy. Cieszę, że się nam udało do Was wpaść i że poznaliście Ulkę
a ona Was. Następnego dnia byliśmy jeszcze w trzech muzeach: Czartoryskich,
Narodowym i Wyspiańskiego.
Myślę, że i dla chłopców był to bardzo pouczający i przyjemny
wyjazd do Polski. Poznali wreszcie prawie całą naszą rodzinę i pewnie już
im zostanie na całe życie. Cóż z tym poczną to już całkiem inna para kaloszy,
ale tę szansę mieli i z niej skorzystali.
Paweł zresztą wybierze się chyba na jesieni ze swą drużyną piłki ręcznej
na zawody do Krakowa i może się znowu z nim zobaczycie...
Więcej wrażeń poślę Ci z
domku, teraz muszę znowu coś firmy klepać.
pa pa Witi
... Wiesz, że po głowie plącze mi się tyle
spraw, o których by chciało się pogadać w spokoju, a tu tak mało czasu
na to wszystko było. Cieszę się z naszego wypadu do Jasia do Ochotnicy,
bo tam właśnie mogliśmy przy stole, już bez pośpiechu i zamętu, pogaworzyć
sobie o przeszłych i nowych czasach.
Mają tam bardzo ładnie, ale o tym napiszę później.
Mama dostała wiadomość od
Henryka Kuli (męża Wandzi z Rzeszowa), że i on zdobył już egzemplarze "Nowin
Rzeszowskich". Czeka jeszcze tylko na wyjście "Kuriera Blażowskiego", i
wtedy to nam podeśle.
Witaj Marysiu,
dzisiaj się znowu jak za dawnych
czasów (przedurlopowych) wyrwałem wcześniej do pracy. Siedzę tu już od
7:50 z moimi kolegami z Polski i troszkę im tam opowiadam nowinek z wakacji.
Oprócz wielu wspaniałych wspomnień pozostały też obrazki, które psują ten
radosny nastrój. A mianowicie to przeżycia
na tzw. Polskich Drogach. To był istny horror i jestem szczęśliwy, że cali
i zdrowi powróciliśmy do domu. Tyle wypadków drogowych co tego lata to
jeszcze nie przeżyłem i nikomu tego nie życzę. Możesz być najrozważniejszym
kierowcą i jechać bardzo ostrożnie i z rozmysłem, ale gdy natrafisz na
wariata, a tych jest niestety pełno na drogach, twe szanse SĄ prawie zerowe.
A ponadto stan nawierzchni dróg, nawet na tych bardzo ważnych trasach,
jest katastrofalny i na pewno jest
przyczyną wielu wypadków. Ale to tylko tak na marginesie naszych wrażeń
z Polski.
... I jakoś mi
żal tych chwil minionych, że już SĄ za nami i tak krótko trwały.
Żal mi tez nispełnionych rozmów i pogaduszek, chwil wspólnego ze sobą bycia,
ale bez pośpiechu i tych chwil zadumy nad śladami naszych przodków. Gdzieś
tam w głębi tak ciągnie i boli ...
... Czas powoli zabrać się za spisywanie
wrażeń, by zostały jakieś namacalne ślady naszego Zjazdu.