Maria Krygowska-Doniec, linia futomska Władysława 

    Kochani!

   Chciałam bardzo podziękować za tak liczny udział w naszym I Zjeździe do którego doszło dzięki Wam.
Z Waszych listów czerpałam energię do "benedyktyńskiej" pracy.
   Wasza serdeczność, czułość, bezpośredniość i radość uświadomiły mi, że staję się cząstką wielkiej rodziny i pracuję nie dla czegoś ale dla kogoś. Ludzie dotąd nieznani stawali mi się bardzo bliscy. Może to dla Was proste i oczywiste, ale dla mnie, osoby niesłyszącej, ten nagły, rozbudowany kontakt rodzinny był czymś nieprawdopodobnie trudnym do wyobrażenia i zrealizowania.
   Szukanie "korzeni" stało się symbolem dającym poczucie ciągłości rodzinnej i odpowiedzialności za własny wkład. Szczególne słowa wdzięczności należą się naszym seniorom, którzy w najtrudniejszych latach niewoli, wojen, zesłań, biedy i głodu dali życie tak licznej gromadzie, zaszczepiając wiarę, poczucie własnej wartości, godności, patriotyzmu, pracowitości, odpowiedzialności, a przede wszystkim szacunku dla trwałej, zdrowej duchowo rodziny.
   Chciałabym w tym miejscu wyrazić uznanie tym wszystkim skromnym i cichym przedstawicielom naszej rodziny, którzy żyjąc z dala od "zgiełku świata" dokonują w swoim życiu rzeczy wielkich i niepowtarzalnych. Myślę o swoich Rodzicach, nieobecnych na zjeździe. Ich starania i wyrzeczenia doprowadziły do niezwykłego osiągnięcia. Obie z siostrą jako niesłyszące skazane byłyśmy na ukończenie zaledwie specjalnej zasadniczej szkoły zawodowej dla głuchych i nieciekawe życie w zamkniętym "świecie ciszy". Tylko dzięki Rodzicom możemy teraz mówić, że "bez kłopotu" zdałyśmy normalnie maturę i ukończyłyśmy trudne studia. Tylko dzięki ich wspaniałej pomysłowości i żelaznej konsekwencji mogę bez kompleksów i strachu służyć teraz swoją wiedzą i umiejętnościami.
   Bardzo bym chciała, aby nasz zjazd stał się początkiem odrodzenia Rodziny tej małej naszej i tej wielkiej ludzkiej.

   Na zakończenie jeszcze parę strof autorstwa mojego Taty, Albina, dedykowanych nam wszystkim.

 

Na powitanie   Witajcie wszyscy Krewniacy mili
Którzy na zbiórkę naszego Rodu
Z różnych stron świata tutaj przybyli
Pomimo przeszkód i dużego trudu.

Szczególnie witam tych z Was, Przyjaciele,
Którzy z dalekiej obczyzny przybyli,
Gdzie z własnej woli albo na wygnaniu
Samotne lata wśród obcych spędzili.

A co oznacza samotność wśród ludzi
Tylko ten dobrze to ocenić może,
Gdy go tęsknota w środku nocy zbudzi,
Jak obce twarde Madejowe łoże.

Lecz pora zakończyć ckliwe sentymenty,
Gdy mamy tutaj tylu miłych gości,
A cały zjazd Rodziny jest już rozpoczęty,
Więc czas już teraz na chwile radości.

Wśród tak licznego grona gości
To rzecz jest chyba oczywista
Może się nawet znaleźć
Niejeden wspaniały noblista

Jeśli nie został przez świat dostrzeżony,
Co często się zdarza niestety,
To jest nim jednak w rzeczywistości
Przez swoje czyny i piękne zalety.

                                        Żałuję bardzo, że nie jestem z Wami,
                                        Lecz los złośliwy na to nie pozwala,
                                        Jednak będę z Wami sercem i myślami
                                        Chociaż fizycznie będę od Was z dala. Muszę już kończyć moje wynurzenia,
Bo nawet najwspanialsze trele
Mogą zanudzić na śmierć słuchacza
Jeśli jest tego o wiele za wiele.

Więc wszystkim Wam przesyłam me
                               szczere życzenia
Wszystkiego najlepszego co świat ten
                               dać może
A przede wszystkim zdrowia
                               i planów spełnienia
I do tego pieniążków daj nam
                              Dobry Boże.

                                        Życzmy też sobie, byśmy się nie stali
                                        Jak ta domowa zabiegana kurka,
                                        Która niczego dokoła nie widzi
                                        Nawet problemów swojego podwórka. Ciągle pospiesznie lata
Pilnie dokoła grzebie
Ślepa na losy brata
Nie widzi czy ktoś w potrzebie.
 
  A wszystko to wypocił
Ten Albin Krygowski,
Który został powołany
Na te ziemskie włości
Na skutek Władysława
I Stefy miłości.