... wychodzi się dobrze nie tylko na
fotografii zrobionej na Zjeździe rodzinnym. Trzy lata upłynęły od naszych
miłych chwil w Błażowej. A wciąż wracam do pięknych rodzinnych zdjęć, na
których jednych już znałam dawno, innych poznałam trzy lata temu, a jeszcze
innych muszę dopiero poznać. Po tamtym Zjeździe pozostały nam nie tylko
fotografie, ale i ogromna wiedza o naszych korzeniach, jak też i nowe kontakty,
które zaowocowały w formie listów, wzajemnych wizyt i czasem pomocy w potrzebie.
Tym, którzy nie wiedzą o nas nic, pragnę przypomnieć, że wiele osób spośród
nas nie wiedziałoby o swoich powiązaniach rodzinnych, gdyby nie wielka
praca nad drzewem rodzinnym kilku zapaleńców, a potem wciągnięcie do organizacji
I Zjazdu następnych członków zapaleńców rodziny i otwartych na tego rodzaju
spotkania. Pozostała w nas rozbudzona świadomość, że nie jesteśmy tuzinkową
rodziną, że mamy wspaniałych, barwnych przodków i obecnie żyjących członków
rodziny z ich dorobkiem artystycznym i naukowym. Rewelacje o naszych powiązaniach
jako rodziny, podchwyciły też nasze dzieci i nasze wnuki i wiele z nich
zaprzyjaźniło się z sobą. A wierzę, że nawet ci, którzy nie podchodzą do
naszych poszukiwań aż tak emocjonalnie jak my pionierzy, to ten nasz wysiłek
kiedyś zaowocuje i znajdą się tacy, którzy po nas będą kontynuowali nasze
dzieło. Wszak upodobania i pasje są cechami rodziny Krygowskich, a drzewo
rodzinne składające się aż z 1600 imion jest gotowe i należy je tylko uzupełniać
i rozwijać w dół. Po tamtym Zjeździe łączą nas już nie tylko więzy krwi,
nazwisko, ale wspólne chwile i barwne wspomnienia, tajemnice wciąż jeszcze
nie odkryte, historie nie opowiedziane, i te fotografie rodzinne, na których
naprawdę dobrze wyglądamy w całości. Gdy w starych albumach rodzinnych
oglądamy sepiowe, takie brązowe zdjęcia to zamyślamy się nad szczegółami
otoczenia, z których często już niewiele pozostało i postaciami z których
już niewiele żyje, ale wciąż z tych fotografii emanuje czar tamtych lat,
choć często ubogich, skromnych lecz pięknych, bo ludzie chcieli przebywać
ze sobą. Nasi rodzice, czy dziadkowie mieli więcej czasu na towarzyskie
spotkania przy stole, przy wiśnióweczce, lub w ogrodzie na imieninkach
czy z gitarą, harmonią. Mam ciche pragnienie, żeby takich okazji jak dzisiejsza
było dużo więcej, bo jak głosi nasze hasło: “Polska silna poprzez silną
rodzinę”. A gdy sobie uświadomimy czar dnia dzisiejszego nie będziemy więcej
zazdrościć naszym przodkom, gdyż i po nas pozostaną miłe wspomnienia