Elzbieta (Krygowska-Butlewska
z linii futomskiej Kazimierza)
----- Original Message -----
Sent: Sunday, February 27, 2005 12:01 AM
Subject: Re: babcia_paulina] PAWCIA
Kochani
Fakt - szkoda ze takie chwile mijaja, ale dobrze ze one wogole byly, bo
jakiez by nasze dorosle zycie bylo puste bez nich ... No to i ja
cos dorzuce do pelnego obrazka:
Blazowski dom babci dla mnie wychowanej w odrzykonskim bialym wiejskim
domu pod winogronem, byl kamienica, pelna tajnych schowkow drzwi
prowadzacych do niewiadomych miejsc, pachnacy jablkami suszonymi i
jakimis ziolami. Blazowa to bylo miasto dla mnie -malej dziewczynki.
W niedziele PAWCIA (tak ja wolalam) brala mnie za raczke i szlysmy
razem do kosciola na sume, a po drodze sasiadki przystawaly patrzyly na
mnie z gory i pytaly -czy to Marianowa dziewczynka? Babcia kiwala
ze smutkiem glowa. Bylo tych przystankow sporo zanim doszlysmy do
kosciola. Panstwa Jaskiewiczow pamietam najlepiej, bo nas zaprosili na
herbatke i ciastka do siebie. Mama mnie ubierala w cukierkowe
sukieneczki prosto z obfitych
pakunkow z USA, wiec na biednej blazowskiej ulicy socrealizmu
powojennego prezentowalam sie calkiem egzotycznie. A mamie zalezalo na
tym zeby ludzie nie mowili zle o niej jako samotnej wdowie wychowujacej
dziecko. Wiadomo
malomiasteczkowosc. ..
Koza byla na ogrodzie z wielkim wymieniem i widze teraz babcie
jak od tylu ja doila, a potem nalewala mi to kozie mleko do kubka
wiedzac, ze ja popijam prosto od krowy mleko w Odrzykoniu. Lubilam te
Blazowa. Mialam odczucie
jadac tam, ze spotka mnie tam cos czego braklo mi wraz ze smiercia ojca
Mariana. Te blazowskie zakatki jakby przesiakniete jego
obecnoscia tulily mnie i dawaly poczucie bezpieczenstwa. Ja mysle, ze i
Ojciec tam byl i cieszyl sie ze miedzy wnuczka i babcia takie mile
wytworzyly sie wiezi.
Wspomnienia sie zacieraja lecz niektore beda zawsze wyrazne.
Marysia Bielawska (linia futomska Kazimierza)