IV Zjazd Rodu Krygowskich – 07-11 września 2007, Dobczyce k/Krakowa

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zdjęcia

Termin IV Zjazdu Rodu Krygowskich w Dobczycach (7-9.09.2007) zbliżał się milowymi krokami. Zdawało mi się i chyba nie tylko mnie, że pogoda musi być piękna. Chociaż prognozy nie były rewelacyjne na początek września, ale to tylko trzy dni – musi być pięknie. Przygotowałam więc sobie kreacje na upalne dni.

Ostatni tydzień. Wciąż pada, ale może się poprawi?

Cały czas zastanawiam się, co jest jeszcze do zrobienia czy też załatwienia? Tablice na wystawę zamówiłam w pracy, zaklepany termin Mszy św. w intencji wszystkich przedstawicieli Rodu, dwóch przewodników po zamku i Skansenie zarezerwowałam, no i podwórkowa kapela “Werdebusy dobczyckie” już umówiona na ognisko w sobotę. Izolda z Jadownik załatwiła w firmie reklamowej w Brzesku banery i drogowskaz. Są gotowe. Przywiezie też swoje kwiaty do dekoracji. Jurek załatwił ksero i oprawienie biuletynów: “III Zjazd Rodu Krygowskich, Wysowa Zdrój, …” oraz “Linie Rodowe Krygowskich”. Identyfikatory (projekt Teresy) już są gotowe, nasze duże dzieci pomogły je przygotować. Kończę z Teresą przygotowywać materiały na wystawę. W szesnasto-metrowym salonie naszej dziupli M3 piętrzą się pudła, torby i rulony.

Czwartek. Wszystko już spakowane. Czekamy na potwierdzenie, że Marcin po nas przyjedzie (wrócił ze służbowego wyjazdu do Niemiec dopiero o północy z czwartku na piątek). Izolda, Agnieszka i Leszek pieką placki na niedzielne pożegnanie zarywając ostatnią nerwową noc, bo spać jakoś się nie dało. Trzeba było jeszcze zmienić przygotowane kreacje na cieplejsze. Już nie takie twarzowe jak te lżejsze… Pomogła Teresa. Sprawy finansowe także zostały już dograne z Krysią Guniewską. Myśli nadal furkoczą, szczególnie jedna: “na pewno o czymś zapomnieliśmy!”. Eeee tam, będziemy się martwić potem. Tylko ta pogoda!

Piątek rano – wstaliśmy o szóstej. Dopychamy torby z osobistymi rzeczami, przeciskając się między pudłami i torbami, co chwila przydeptujemy naszej Azie to łapę, to ogon, bo wciąż włazi pod nogi. Nie jest głupia, wie że zostanie dłużej sama więc nawet nie piszczy wyrywając się spod kapci. Czekamy na Marcina. Wciąż leje, wieje… Diabeł dogryza: “Pewnie mało kto przyjedzie”, a na liście około 95 osób! Umówiłam się z Izoldą na 12-tą w Dobczycach. Jest już 9-ta, a trzeba jeszcze odebrać tablice wystawowe z instytutu. Jest Marcin. Sam. Nie zdążył się wyspać po powrocie. Zostawił w domu Agnieszkę, chce tam wrócić jeszcze na kawę. Zdołaliśmy prawie wszystko upchać w bagażniku. Reszta do środka. Pędzimy do Instytutu. W Bibliotece czekają tablice. Wybieramy pięć najlepszych i pakujemy w tekturę i folię – leje zdrowo, a muszą jechać na dachu. Trochę to trwa, a czas ucieka… Dostajemy informację, że Leszek z Teresą już w drodze… Wyruszamy wreszcie po Agnieszkę. Cały Kraków w objazdach i jeszcze korki! Wreszcie zgarniamy Agnieszkę, ciasta i kamerę ze statywem. Nawet kawę dopiliśmy. Dostajemy kolejną informację, że Izolda już jest na miejscu i czeka z Teresą i Leszkiem, a my wciąż w Krakowie! Leje! Wszędzie objazdy i korki. Wreszcie wypadliśmy z miasta. Gnamy przez Wieliczkę do Dobczyc. Droga ciasna, ale drożna. I wciąż leje i wieje…

13.00. Jesteśmy na miejscu. Logujemy się w recepcji. Zabieramy się ostro do roboty – wyładować, przenieść do auli, powiesić banery w auli i nad wejściem do recepcji. Leje niemiłosiernie. Leszek i Marcin głowią się jak ten drugi przyczepić. Mocujemy drogowskaz zszywkami do kija. Jurek jedzie z Marcinem umieścić go na rondzie oraz po pieniądze do banku na regulowanie należności gotówkowych. Wracają po godzinie z pieniędzmi i drogowskazem – 20 zszywek nie chciało się trzymać kija. Przybijamy więc go trzema gwoździami i wracają na rondo.

14.30. Pora na obiad. Przygotowanych jest ponad 50 obiadów, a przyjechało dopiero 15 osób, które deklarują, że go zjedzą. Postanawiamy czekać do 16.00 i wracamy do roboty. Wystawa “Kalendarium ważniejszych wydarzeń w życiu Rodu Krygowskich od III do IV Zjazdu” coraz ładniejsza. Trzy plansze 1×1,5 metra już zapełnione. Pod nimi inne eksponaty – wyszło tego całkiem sporo, a miejsca na wąskich stolikach – malutko. Teresa próbuje zaprowadzić “artystyczny ład”, ale Jurek orzeka, że wygląda tak jakby wszystko wysypano z pudła i poprawia “po swojemu”. Teresa jeszcze po nim poprawia tu i tam … Czy lepiej czy gorzej, ale tak już pozostaje. Później dołożyliśmy jeszcze czwartą planszę na dokumenty o Zbyszku Krygowskim z Florydy, przywiezione przez Jego żonę, Marysię. Witek Kroemeke również przywiózł materiały związane z jubileuszem urodzin jego dziadka prof. Bogumiła Krygowskiego, książkę Przemysława Bystrzyckiego: “Nad Sanem nad zielonookim 1923 – 1939” (ISBN 83-908396-5-2), dwa ilustrowane czasopisma “Orientalisches Archiv”, Januar 1912 i April 1912, T.Krygowski: “Polenteppiche …”, zeszyt nr. 2 i 3, ponadto album z 2006 UAM oraz fragmenty o ENIGMIE i prof. Zdzisławie Krygowskim od pani prof. Magdaleny Jaroszewskiej (wstępniak do jej książki, która ma się ukazać w Poznaniu). Wyłożyliśmy do czytania teksty autorstwa misjonarza ojca Zdzisława Kruczka: “Blaski i cienie kościoła w Papui Nowej Gwinei” oraz śPowrót Pana Jezusa, czyli o jednej procesji Bożego Ciała w Papui Nowej Gwinei”.

Tymczasem przy recepcji robi się zator. Przejeżdża coraz więcej osób – nieźle! O 16-tej możemy zacząć obiad – jest nas już 40-tka. Grzybowa + smażona panga wszystkim smakowały, (ale nie dlatego, że byli wygłodzeni). Dopisuje dobry humor… Po obiedzie oglądamy wystawę, wymieniamy wspomnienia rodzinne i informacje, cieszymy się ze spotkania – czekamy na kolejnych znanych już i jeszcze nie. Wciąż leje. Zimno…

Wkrótce trzeba jechać do Kościoła, a Rzeszowiaków jeszcze nie ma. Msza św. w intencji Krygowskich żyjących i zmarłych o 19-ej. Nareszcie są! Jaka by była ta msza bez prezesa Jasia, jego Ani i Krysi – skarbnika…

Ja z Agnieszką i Marcinem pojechaliśmy wcześniej do kościoła załatwiać formalności, a tu – nie ma księdza!!! Czeka na nas nie tutaj, na Rynku, ale w starym kościele św. Jana Chrzciciela na górze, koło zamku! Jak my tam mamy dojechać w ulewie… Wszędzie zapobiegliwi Dobczyczanie postawili zakazy wjazdu dla “nie swoich”, a czasu mało! Więc Agnieszka i Marcin pojechali na górę, aby przywieźć księdza. Ja dołączyłam się do czekających cierpliwie w Kościele p.w. Matki Bożej Wspierania Wiernych. Piękny duży i jasny kościół z oryginalnymi malowidłami ściennymi przedstawiającymi sceny biblijne, ma tylko jedną wadę dla nas, dla niesłyszących – ołtarz i ksiądz są bardzo daleko od pierwszych ławek. Dodatkowo piękne kinkiety oślepiają i nie widać twarzy księdza. Nic z Jurkiem nie rozumieliśmy z czytań ani homilii księdza. Mam nadzieję, że Marcin wszystko nagrał, to się dowiemy…

Dlaczego wszystko idzie na opak? – ulewa, zimno, wiatr, objazdy, korki na drogach, a teraz ksiądz jeszcze czeka w innym kościele… Mówimy: wszystko co dobre zawsze się kończy. Ale i na odwrót: wszystko co złe też musi się skończyć. I skończyło się! Msza była piękna, grały organy, wszyscy byli wzruszeni.

Po kościele wróciliśmy do Ośrodka rozgrzać się pyszną kolacją. W jej trakcie prezes Jasiu dokonał oficjalnego otwarcia Zjazdu w nieoficjalnym stroju i nastroju, i od tej pory było już cudownie. Wszyscyśmy poszli na kawę i pogaduszki, a stary Zarząd Stowarzyszenia zamknął się w auli i zamiast kontestować wystawę zaczął płodzić oficjalne wystąpienia na walne zebranie członków oraz kombinować jak się wymigać od następnej kadencji. Członków przecież mrowie, a tylko my do roboty!? – Tylu jest młodych, wyglądają jak pączki w maśle – niech wezmą na siebie trochę tego ciężaru.

Rozmowy przeciągały się do północy.

II dzień Zjazdu – pogoda jak na zamówienie! Słoneczko wreszcie się pokazało, deszczu ani śladu, można realizować plan drugiego dnia: wycieczkę na zamek i do skansenu. Na śniadaniu o 8.00 zjawili się – wszyscy!! Nawet młodzież, która lubi sobie pospać, a nie miała nawet kiedy się wyspać. Po śniadaniu i obowiązkowej filiżance kawy pojechaliśmy samochodami na Rynek. Spacerkiem stamtąd pod górę (dla zdrowia). Zerknęliśmy na stary cmentarz, obejrzeliśmy z zewnątrz stary kościół, w którym mieliśmy być (jak lało) wraz z uroczą kapliczką w starej lipie “Marysieńka”. Na górze wspaniały widok na okolice, zamek i skansen. W zamku czekało na nas już dwóch przewodników, którzy od razu zgarnęli nas pod swoje opiekuńcze skrzydła. Podzieliliśmy się na dwie grupy, które zaczęły zwiedzanie w przeciwnych kierunkach. Przewodnicy byli rewelacyjni, opowiedzieli nam mnóstwo ciekawych rzeczy z historii Dobczyc i ich mieszkańców, można ich było słuchać bez końca, sam zamek i skansen tym bardziej nam się spodobały. Byliśmy tam trzy bite godziny.

Po zejściu na Rynek było jeszcze trochę czasu do obiadu, więc wpadliśmy do sympatycznej kawiarni ś na ciastka, lody i kawę albo herbatę.

Po obiedzie odbyło się Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia Rodu Krygowskich. Zaprosiliśmy na nie pozostałych uczestników Zjazdu. Przyjęliśmy przy okazji nowych członków. Odbyły się wybory. Mamy więc nowy Zarząd, Komisję Rewizyjną (Ewa Preneta z Bostonu, Edward Krygowski z Futomy i Zygmunt Maciołek z Rzeszowa) i Sąd Rodowy (Zdzisław Sulimowski z Gliwic, Witold Kroemeke z Hamburga i Jerzy Doniec z Krakowa). Mamy również Radę Starszych w składzie: Jan Krygowski z Rzeszowa i Józef Krygowski z Rzeszowa, która zobowiązała się wspierać nowy Zarząd, jeśli będzie miał problemy. Odbyło się pierwsze zebranie nowego Zarządu. Postanowiono, że prezesem będzie Marysia Krygowska-Doniec z Krakowa, wiceprezesami: Krysia Guniewska z Rzeszowa i Marek Tadeusz Krygowski z Warszawy, skarbnikiem Izolda Mila z Jadownik, a Marcin Doniec z Krakowa będzie sekretarzem. Monika Gała-Walczowska z Krakowa i Wiesław Krygowski z Tych są członkami Zarządu. Zespół jest świetny i na pewno wszystkim się będzie dobrze współpracowało. Wiesław Krygowski bardzo ciepło podsumował ogromny wysiłek Jasia w organizacji trzech kolejnych, rewelacyjnie zorganizowanych zjazdów oraz założenie Stowarzyszenia. Wielkie brawa na stojąco otrzymał, a w pamięci naszej pozostanie na zawsze. Uchwaliliśmy również, że siedzibę Stowarzyszenia przeniesiemy do Krakowa.

Przy okazji rozdawaliśmy biuletyn “III Zjazd Rodu Krygowskich” i album “Krygowski, historia fotografii tatrzańskiej” w ramach wpisowego. Sprzedaliśmy również wszystkich dziesięć egzemplarzy “Linii Rodowych Krygowskich” (było ich za mało, niestety) oraz 6 egzemplarzy książki ks. misjonarza Z.Z. Kruczka “Misje katolickie w Archidiecezji Mount Hagen w Papui Nowej Gwinei 1934-1984”.

Po części oficjalnej Marcin Doniec odczytał mój krótki wstęp oraz wiersz powitalny mojego Taty Albina Krygowskiego do uczestników Zjazdu.

Pierwszy referat wygłosiła Izolda Mila z Jadownik (linia pagorzyńska) – tytuł: “Krygowscy z Pagorzyny – moje poszukiwania”. Znakomicie przedstawiła jak wygląda grzebanie po archiwach, dedukowanie podobieństw z powtarzających się imion, adresów. Nawet błędy można znaleźć i wykorzystać!

Następnie wysłuchaliśmy rewelacyjnego referatu Wiesława Krygowskiego z Tych (linia jasielsko-czortkowska) pt.: “Nazwisko – magia i przywilej”. Nawiązał w nim krótko do swojego referatu z III Zjazdu o pochodzeniu nazwiska Krygowski, powiedział o historycznych, społecznych, geograficznych i administracyjnych źródłach nazwisk, a także o możliwych błędach i związkach ze zbliżonymi nazwiskami.

Po smacznej kolacji wszyscy szykowali się do ogniska w plenerze. Akurat teraz popsuła się pogoda, zaczęło popadywać, ale nikogo to już nie zniechęciło. Przygrywała nam podwórkowa kapela “Werdebusy Dobczyckie” pod wodzą pana Stanisława Żuławskiego, były pieczone kiełbaski z chlebem i musztardą, a do tego pyszne, zimne piwo. Wszyscy dobrze się bawiliśmy, śpiewaliśmy razem z kapelą i bez kapeli, niektórzy tańczyli. Inni prowadzili rozmowy. Było bardzo przyjemnie i wesoło. Po 22-ej zaczęliśmy się powoli rozchodzić. Najwytrwalsi śpiewali jeszcze długo po pożegnaniu sympatycznej kapeli.

III dzień Zjazdu – znowu brzydka pogoda, deszcz, wiatr, zimno! No pewnie! Nieprędko w Dobczycach zawita podobnie wspaniała Rodzina – było za kim płakać!, że kończy się Zjazd Rodzinny. Niektórzy już wyjechali zaraz po śniadaniu, inni musieli opuścić nas już poprzedniego dnia wieczorem. Kto jeszcze był, uczestniczył we Mszy św. o godzinie 10.00 w tym samym Kościele co w piątek. Potem były znowu rozmowy rodzinne w kawiarni. Po powrocie trzeba było posprzątać, spakować i załadować do samochodów. Nie było wiele czasu, by zamienić parę słów w tych ostatnich momentach zjazdu.

Wreszcie obiad pożegnalny – było już nas mało, wszystkim było smutno, że czas już kończyć. Ale ważne, że było i ciekawie i wesoło, że mogliśmy się spotkać i pogadać, nacieszyć. Zjazd został zamknięty przez Krysię Guniewską.

Było wielu uczestników, chociaż mniej aniżeli na poprzednich zjazdach (83 osoby) – to przez pogodę, no i termin. Bardzo trudno jest załatwić w okolicy Krakowa korzystniejszy termin w czasie wakacji. Trzeba to zrobić co najmniej z półtorarocznym wyprzedzeniem. Wiele ludzi nie mogło przyjechać z różnych względów, ale obiecujemy sobie, że na następnym zjeździe będzie nas więcej. Myślę, że nasze zjazdy rodzinne powinny trwać cztery dni lub dłużej, ale będzie to możliwe, gdy Stowarzyszenie dorobi się swojej prawdziwej rodowej siedziby, do której wszyscy z wielką radością będą powracać dla „naładowania akumulatorów” w czasie zjazdów i nie tylko. A więc do zobaczenia na piątym Zjeździe Rodu w 2010 roku!

Maria i Jerzy Dońcowie z Krakowa

Kraków, 2007-09-16

Kraków, 2007-09-16

Program Zjazdu
Program Zjazdu program(2).pdf
87.6 KB
80 Downloads
Szczegóły
Referat Izoldy Mila
Referat Izoldy Mila referat_izolda.pdf
157.4 KB
136 Downloads
Szczegóły
Referat Wieslawa Krygowskiego
Referat Wieslawa Krygowskiego referat_wieslaw.pdf
99.9 KB
116 Downloads
Szczegóły
I referat Z.Z. Kruczka CSMA
I referat Z.Z. Kruczka CSMA referat_kruczek_1.pdf
205.2 KB
131 Downloads
Szczegóły
II referat Z.Z. Kruczka CSMA
II referat Z.Z. Kruczka CSMA referat_kruczek_2.pdf
278.4 KB
396 Downloads
Szczegóły
Wiersz Albina Krygowskiego
Wiersz Albina Krygowskiego wiersz_albin.pdf
143.8 KB
114 Downloads
Szczegóły
Lista uczestników Zjazdu
104.4 KB
112 Downloads
Szczegóły
Korespondencja
Korespondencja korespondencja.pdf
615.4 KB
112 Downloads
Szczegóły
Podziekowania
Podziekowania podziekowania.pdf
87.1 KB
126 Downloads
Szczegóły
Kalendarium wydarzeń
Kalendarium wydarzeń kalendarium.pdf
161.8 KB
214 Downloads
Szczegóły

Informacje o Maria Krygowska-Doniec

Prezes Zarządu Stowarzyszenia Rodu Krygowskich

Możliwość komentowania jest wyłączona.